Antykruchość
Bardzo przegadana. Głównie skupia się na zaletach praktyki nad teorią. Teoria daje fałszywe poczucie pewności i naraża na ryzyko niespodziewanych zdarzeń (nazywanych czarnymi łabędziami). Autor wspiera swoją argumentację wymyślonymi przez siebie anegdotami oraz wyzwaniem niepodzielających jego opinii od frajerów lub radziecko-harwardzkich wyznawców kruchości i doprawia syndromem oblężonej twierdzy (skoro mnie krytykują, to znaczy że mam rację). Szkoda, bo jest tam wiele ciekawych spostrzeżeń, jednak gubią się w tłumie bredni.